Recenzja Dragon Ball: Majin-jō no Nemurihime (film, 1987)
Recenzja Dragon Ball: Majin-jō no Nemurihime
Ocena | 7 |
---|---|
Fabuła | 7 |
Postacie | 7 |
Grafika | 6 |
Muzyka | 8 |
Film zalążek swojej fabuły czerpie z faktu, że Kuririn i Gokū pragną rozpocząć trening u Żółwiego Pustelnika. Na wstępie mamy kilka kopii zabawnych sytuacji występujących w anime: groteskowe wejście Kuririna, genialna riposta Kame Sennina czy głupota Sona. Boski Miszcz wyznacza tej dwójce zadanie, którego muszą się z powodzeniem podjąć, aby zostać jego uczniami. Opowiada im o Śpiącej Królewnie, która od tysiącleci znajduje się w zamku gdzieś w łańcuchu pięciu gór na zachodzie. Zapaleni chłopcy wyruszają natychmiast w podróż. W trakcie wędrówki Kuririn stara się wyeliminować Gokū z rywalizacji poprzez liczne niesprawiedliwe i niegodziwe chwyty. Z czasem jednak zaczyna pojmować, że konkurent to dobry kolega i rozpoczyna się ich współpraca. Do zamku, gdzie śpi królewna, przybywają również przyjaciele Sona: Bulma, Yamcha, Puar i Ulong oraz niebezpieczna blondynka, która również chce porwać królewnę (chyba domyślacie się, o kogo chodzi). Już na miejscu okazuje się, że nie jest to zwyczajna posiadłość, zamieszkują ją straszne stwory, zarówno silne, jak i słabsze. Nasi bohaterowie nie spotykają się więc z życzliwą gościną, choć Bulma wydaje się wpaść w oko Lucyferowi – gospodarzowi zamku.
We wcześniejszym filmie tej serii poznajemy większość głównych bohaterów pojawiających się w serii Dragon Ball. Tutaj natomiast zaznajomimy się z postacią Kuririna i Lunch. Ten pierwszy to chłopiec, który, jak już wspomniałem, przybywa do Kame Sennina w celu wtajemniczenia i uzyskania lekcji budō (sztuki walki). Tego młodzika prócz łysiny wyróżniają jeszcze dwie rzeczy, brak nosa i 6 kropek na czole. Mimo iż na początku sprawia wrażenie bardziej niegroźnego cwaniaczka, okazuje się, że mimo swojego niewielkiego wzrostu posiada wielką siłę. Co mnie cieszy, zostaje zarysowana dość mocno przepaść między zdolnościami Sona a jego nowego przyjaciela. Lunch to nietypowa dziewczyna, która pod wpływem kichnięcia przemienia się z niewinnej, mającej fioletowe włosy uroczej dziewczyny w agresywną blondynkę.
Kiedy w recenzji pierwszego filmu pisałem o tym, że akcja przebiega bardzo szybko – ponieważ poznajemy coraz to nowych bohaterów – w tej odsłonie, dzięki wprowadzeniu tylko dwóch, twórcy mogli skupić się na zbudowaniu ciekawej, wciągającej fabuły. I tak udało im się ładnie połączyć poczucie grozy z groteską. Co prawda nikt ze starszych ani zresztą młodszych widzów nie przerazi się podczas seansu tego filmu (nie jest to w końcu horror), jednak widać, ze film ma taką nawiedzoną aurę, dzięki czemu łatwiej nam się utożsamić z bohaterami – jedynie na Gokū nie robi wrażenia posiadłość Lucyfera, jego potwory czy też ich niecne zamiary – bo chyba nie myśleliście, że skończy się na uratowaniu Śpiącej Królewny? Fabuła więc zarysowana jest ładnie i mnie szczerze zaciekawiła.
Prócz Kuririna i Lunch widzowi przedstawiona jest jeszcze jedna ważna kwestia, mająca ścisły związek z ogólną fabułą Dragon Balla. Czyli fakt, że Gokū, chłopiec z ogonem, podczas pełni księżyca ulega metamorfozie. Przezabawna jest reakcja Kuririna, który chwilkę przed przemianą Sona, zadaje mu ironiczne pytanie: nie powiesz mi chyba, że pod wpływem pełni księżyca, zmieniasz się w wilkołaka? Same stwory, których panem jest Lucyfer (wbrew pozorom nie jest to diabeł, przypomina bardziej wampira), posługują się raczej karabinami aniżeli siłą fizyczną.
Skomponowana muzyka i efekty dźwiękowe są zadowalające. Razem ze "strasznymi" ujęciami, potęgują nawiedzony i mroczny klimat tego filmu. Słyszymy typową budującą napięcie muzykę, dźwięk dzwonów, by zaraz mogło dojść do jej nagłego przyspieszenia. Jednak prawdziwą perełką w moim odczuciu jest podkład muzyczny towarzyszący Gokū i Kuririnowi w wędrówce do zamku, ma bardzo dragonballowy klimat, który swoimi dźwiękami idealnie nadaje się do motywu wędrówki. Film jest dynamiczny, jednakże nie obejrzymy spektakularnych walk, występują raczej krótkie starcia, podczas których nie brakuje zabawnych scen.
Dzięki temu, że akcja filmu rozgrywa się w strasznym, tajemniczym zamku, występuje dużo kolorów ciemnych i czerwonych, które dodatkowo spowite są mgłą, dzięki czemu nie widać aż tak bardzo, że film został wydany ponad 20 lat temu.
Film oceniam jako dobry. W porównaniu do pierwszego, gdzie denerwowała mnie ciągła zmiana akcji, tutaj możemy się wczuć i rozkoszować przygodami naszych bohaterów. Wielkim plusem są też często pojawiające się zabawne sytuacje.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby dodać do listy.
Statystyki
ocena: 7,51 (2 głosy) #344
popularność: 3 #276
ulubione: 0
Oceny znajomych
Zaloguj się, aby zobaczyć.